Med. Weter. 2016, 72 (2), 142-144

 

 

142

RECENZJE I BIBLIOGRAFIA

WŁODZIMIERZ ANDRZEJ GIBASIEWICZ: Okruchy godnego życia. Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2015. Wyd. 1. Stron 476, fot. 130. Cena 45,00 PLN. ISBN 978-83-8011-049-6. Dostępna: ksiegarnia@wfw.com lub tel. 600121077; gibwet@onet.eu lub tel. 607096513

Effugiunt structos nomen honosque rogos1)

 

Jedna z rzymskich maksym mówi, iż „Szlachetne imię pozostaje i po śmierci”. Dotyczy to bez wątpienia wszystkich bohaterów najnowszej książki Włodzimierza Andrzeja Gibasiewicza Okruchy godnego życia, wydanej przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Jest ona kontynuacją określonych zainteresowań autora, dotyczących losów lekarzy zwierząt w czasie II wojny światowej, ale także interesują go sylwetki lekarzy weterynarii żyjących współcześnie. Przykładem takich postaci w omawianej książce są dr n. wet. Jerzy Dowgiałło z Warszawy oraz z Gdańska prof. dr hab. Bohdan Rutkowiak, także znany i ceniony na świecie twórca ekslibrisów oraz rysunków satyrycznych, głównie o tematyce związanej z uprawianym zawodem. Zapewne znajdą się i tacy czytelnicy, których zdziwi to pomieszanie w jednej publikacji czasów i okoliczności. Sądzę, iż jest to uzasadnione. Już wielki Afrykańczyk, św. Augustyn2), przekonywał, iż przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie istnieją osobno, lecz istnieje między nimi ścisły związek i wzajemna zależność. W podobnym duchu wcześniej wypowiadał się Marek Aureliusz: „Wszystko jest nawzajem powiązane, a węzeł to święty. A zgoła nic nie ma, co by nawzajem było sobie obce. Ułożone to bowiem zostało we wspólny ład i współtworzy porządek w porządku tego samego świata. Jeden bowiem jest świat, a składa się nań wszystko, i Bóg jeden we wszystkim, i jedna istota, i jedno prawo, jeden rozum wspólny wszystkich stworzeń rozumnych i jedna prawda. I jeden wreszcie ideał doskonałości stworzeń o wspólnym pochodzeniu i wspólnym rozumie”3).

 

 

 

Świat jest większą jednością niż nam się wydaje i bardzo trudno wskazać, gdzie przebiegają granice

1) Szlachetne imię pozostaje i po śmierci. Zob. C. Jędraszko: Łacina na co dzień. Nasza Księgarnia, Warszawa 1970, s. 62.

 

2) Święty Augustyn, Wyznania. Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1987, s. 197 i nn.

 

3) Marek Aureliusz, Rozmyślania, VII, 9. Wyd. „Antyk”, Kęty 1999, s. 58.

 

obszaru stanowiącego „dawniej i dziś”, granice między tym, co jest historią, a tym, co stanowi żywą pamięć „tu i teraz”, bowiem tradycja żywa jest polem wartościującego wyboru spośród tego, co zapamiętane z przeszłości. Te dwie płaszczyzny we wszystkich książkach Włodzimierza Gibasiewicza się przenikają, tworząc niekiedy swego rodzaju palimpsest, zaświadczający jednak o nieustannej i nieuchronnej ciągłości pamięci. Pamięć i więź to istotne wektory naszego życia, ale i, o czym świadczą prace tego autora, zawodowej solidarności, bez względu na czas historyczny. Wydane wcześniej książki Włodzimierza Gibasiewicza4) przemawiają za tym, iż konsekwentnie i świadomie wiąże swój los i drogę zawodową z pamięcią i dokonaniami tych, którzy szli tą samą drogą przed nim, a ich biografie przerwała wojna. I tak, jak twierdzi, to oni wybrali jego, by uwiecznił ich duchowy testament i opisał ich „życie godne pomnika”. Te ścieżki wspólnej pamięci tworzą trwałą wspólnotę w sferze wartości. A zatem najnowsza książka Włodzimierza Gibasiewicza Okruchy godnego życia jest nie tylko świadectwem szlachetnych postaw lekarzy zwierząt w czasach wojennej próby i „sytuacji granicznych” (określenie Karla Jaspersa), ale i nieustającym pytaniem o godność naszego istnienia w świecie współczesnym i o wartości, którymi kierujemy się w życiu. Wszyscy bohaterowie tej książki podjęli próbę życia w prawdzie, chociaż w niejednej biografii okazało się, iż była to decyzja na granicy życia i śmierci. Wszyscy poszukiwali dróg otwierających przestrzeń wolności, niepodległości ojczyzny, ale i wolności wewnętrznej (m.in. rozdział XXV Tragiczna śmierć w walce o wolność. Maria Roman Bartkowiak, Janusz Bartkowiak). Wszystkie prezentowane w tej publikacji biografie utwierdzają nas w przekonaniu o słuszności słów Alberta Schweizera, iż „Jedyna rzecz ważna to walka o to, aby było w nas Światło”.

 

4) Zob. książki Włodzimierza A. Gibasiewicza o tematyce historycznej, gdzie opisuje wojenne losy lekarzy weterynarii: Niepowtarzalni. Lekarze weterynarii ofiary II wojny światowej, Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna, Warszawa 2009; NN - Nieznani Niepowtarzalni. Zadziwiające losy lekarzy zwierząt, Oficyna Wydawnicza FINNA, Gdańsk 2010; Lekarze weterynarii ofiary II wojny światowej, Wyd. Bellona, Warszawa 2011 (książka wyróżniona przez PTNW w 2012 r. Odznaczeniem Honorowym „Autorowi wyróżniającej się książki weterynaryjnej”); Życie godne pomnika, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2011; Odnalezione głosy. Zadziwiające losy lekarzy zwierząt, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2013; Utrwalone skrawki życia, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2014.

Med. Weter. 2016, 72 (2), 142-144

 

 

143

Praca Włodzimierza Gibasiewicza to kolejne ogniwo w łańcuchu ciągłości zawodowych pokoleń. Kolejne rozdziały książki porównać można do otwieranych przez autora okien pamięci, które – zdarzało się – przez wiele lat były zamknięte, ale zawsze przepuszczały Światło, gdyż „w krainie ducha nie ma pożegnania”. Publikacja budzi też refleksje historiozoficzne, inspiruje do przemyśleń nad rolą jednostki w historii, która rzadko ją tworzy, lecz zawsze podlega brutalnym jej prawom. Czas wojny degraduje osobę ludzką do roli przedmiotu pośród sił wobec niej zewnętrznych.

Omawiana publikacja to zbiór świadectw godnego życia wielu lekarzy weterynarii – Polaków, Żydów i Tatarów, obywateli polskich. Wielu z nich na kartach książki Włodzimierza Gibasiewicza pojawia się po raz pierwszy. Są też sylwetki lekarzy zwierząt, których biogramy omawiał autor w pracach wcześniejszych, a w recenzowanej pracy wzbogaca je o fakty nowe (m.in. Tadeusz Marian Teofil Łożyński, Tadeusz Paweł Sołga oraz lekarze weterynarii pochodzenia tatarskiego: Stefan Chazbijewicz, Bekir Biciutko, Henryk Biciutko, Julian Wójcik (Wujcik) czy tatarski książę Rustem Murza-Murzicz, który jest postacią wielce tajemniczą i intrygującą, także dla Polskich Tatarów. W książce pojawiają się także biografie zupełnie nowe, niekiedy rodzinne (trzech braci lekarzy weterynarii – Olgierd, Witold i Zygmunt Czarnoccy czy przedstawiciele trzech pokoleń w zawodzie – Stanisław Dowgiałło, Józef Dowgiałło i Jerzy Dowgiałło, małżeństwo Maria i Janusz Bartkowiakowie). Bardzo ciekawy jest rozdział XX Biografia solidna jak szwajcarski bank, poświęcony Marianowi Ignacemu Janiakowi, absolwentowi Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie (1933). Nie mniej niezwykłe są wojenne losy Franciszka Jastrzębskiego, także absolwenta Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie (1924), bohatera rozdziału V Ucieczka z Szepietówki.

 

Nieprzypadkowo na okładce Okruchów godnego życia umieszczono reprodukcję obrazu Macieja Lachura Rodzina przed egzekucją (1968)5), a jako motto tej książki posłużyły słowa listu Anny Pliszki, córki dr. Artura Rajchera, dokumentu znajdującego się w Archiwum Yad Vashem w Jerozolimie, wszak w tej publikacji autor zamieścił 169 biogramów lekarzy weterynarii pochodzenia żydowskiego, spośród których zaledwie 13 figuruje w Spisie lekarzy weterynaryjnych, sporządzonym po II wojnie światowej. Jak podaje autor (s. 405), 86 zostało zamordowanych, 68 lekarzy weterynarii nie poddało się obowiązkowej rejestracji, ale brak też dokumentów potwierdzających ich zgony. Mała jest jednak nadzieja, że aż tylu wyjechało z Polski jeszcze przed wojną. Wiele zamieszczonych tu biogramów udało się wzbogacić fotografiami opisywanych osób. Skupione szlachetne twarze. Smutne. Czyżby przeczuwali swój tragiczny los? Lektura tego rozdziału zatytułowanego Żydzi lekarzami weterynarii nie należy do łatwych…

 

5) Obraz ten jest darem dla Muzeum Historii Żydów Polskich żony Macieja Lachura, Diany z Niedostatkiewiczów i syna Macieja Lachura.

 

 

 

Krótkie biogramy, przerwane nagle biografie żywo kojarzą się z jedną z sal w Yad Vashem w Jerozolimie: pomieszczenie niczym ogromna czasza, całkowita ciemność, lektor czyta nazwiska pomordowanych, na sekundę podświetla się fotografia wyczytywanej osoby, umieszczona ponad głowami zwiedzających. Skojarzenie: ciemna noc i migające gwiazdy. Ciemna noc niemieckiej okupacji i meteory – spadające gwiazdy. Przerwane życiorysy. Ile tych gwiazd…? Jaki potencjał ludzki, naukowy, twórczy?

Nic zatem dziwnego, że więcej zaufania budziły zwierzęta niż ludzie. Autor cytuje (s. 290) fragment wspomnień osiemdziesięciosześcioletniego Mishki Silbersteina, dziś mieszkańca Hajfy, Żyda urodzonego w Białymstoku, który uciekł z białostockiego getta i trzy i pół roku ukrywał się w lasach między Sokółką a Grodnem: „Żyłem całkiem samotnie i tylko pojawiające się w pobliżu zwierzęta były jedynymi żywymi istotami, jakie mi towarzyszyły. Nie miałem do kogo otworzyć ust. Byłem sam jak palec. Prawie zapomniałem mówić. Ufałem bardziej wilkom niż ludziom. Wilków i innych stworzeń nie lękałem się już wcale, za to bardzo bałem się ludzi”6).

 

Włodzimierz Gibasiewicz w Okruchach godnego życia uwiecznił też biografie zwierząt. W Rozdziale ze znakiem zapytania pisze: „Już kilka razy zastanawiałem się nad przygotowaniem do swoich książek, opowiadających o losach lekarzy zwierząt, rozdziału poświęconego ich wiernym przyjaciołom, psom. Często traktowanych w większych zespołach ludzkich jak maskotki. Przecież z jednej strony opisuję tragicznie potargane losy lekarzy, często żołnierzy, a obok ma się pojawić jakiś rozdział o psach?! »Czy to przystoi?« – zapyta ktoś zacny. I właśnie teraz, gdy zbliżam się do końca swoich opowieści o życiu kolegów lekarzy weterynarii, właśnie teraz odpowiadam na tę wątpliwość – nie tylko nie powinno się pytać, czy należy, ale nawet należy uznać za obowiązkowe i konieczne, gdyż obok zagmatwanych losów ludzkich toczyło się życie równie pogmatwane ich przyjaciół, ich małych żywych maskotek, dla których oni byli jedynymi i wielkimi przyjaciółmi.

 

 

 

Niedźwiedź brunatny – Wojtek – doczekał się znacznej popularności i nawet pomników. A jego mniejsi bracia żyją tylko we wspomnieniach ich opiekunów czy towarzyszy, tak skromnie, jak żyli kilka lat razem z nimi” (s. 31). Dlatego autor zgodnie z postanowieniem opisuje też losy psów, którymi opiekowali się polscy lotnicy walczący w Anglii.

6) Mishka Silberstein, Woła mnie ulica Brukowa. Przekład z języka hebrajskiego Ewa Wroczyńska. Wstęp Teresa Zaniewska, Wydawnictwo SGGW, Warszawa 2011, s. 50. Pobyt w getcie i ucieczka stamtąd były dla kilkunastoletniego chłopca tak silnymi przeżyciami, iż pod ich wpływem stracił pamięć. Mishka Silberstein dopiero po kilkudziesięciu latach przypadkowo dowiedział się, że prawdopodobnie nazywa się Mosze Kornblit. Ta niezwykła książka ukazała się także w językach francuskim i rosyjskim. O losach Mishki Silbersteina powstały także filmy. Jeden z nich w reżyserii Dariusza Szady-Borzyszkowskiego nosi tytuł Całe życie bez pamięci.

 

 

 

Med. Weter. 2016, 72 (2), 142-144

Czas wojny jest dziwnie nielinearny, jakby pokiereszowany, nieprawdopodobnie pokawałkowany. Formą do niego wydaje się dostosowana omawiana publikacja, składająca się z rozdziałów krótkich i długich, z archiwalnych relacji, wspomnień rodzinnych, wywiadów, zdawkowych zapisków, uzupełnień poczynionych przez czytelników wcześniej wydanych książek. Z nich misternie i pieczołowicie autor tka kilim-tableau lekarzy zwierząt, których biografie zagarnęła wojna. Kilim szaro-czarny, na którym omawiane biografie migocą złotem godności i szlachetności ich charakterów oraz wyznawanych wartości, o którym to wyborze bohaterowie omawianej publikacji zaświadczyli niejednokrotnie życiem.

Książki Włodzimierza Gibasiewicza to monumentalne przedsięwzięcie. Oto podsumowanie dokonane przez autora: „Kiedy zostanie zamknięta ostatnia strona niniejszej publikacji (Okruchów godnego życia – dop. T.Z.), oznaczać to będzie, że ponad 2200 stron druku poświęciłem opisom życia koleżanek i kolegów lekarzy weterynarii z umownie nazwanego okresu II wojny światowej oraz przedstawiłem około 1000 fotografii uzyskanych od rodzin czy krewnych, w formie przedruków czy kupionych rycin, głównie w postaci portretów prezentowanych postaci” (s. 12-13).

 

Rzecz jasna, wymagało to codziennego trudu, wytrwałej, systematycznej pracy. Została ona doceniona przez kolegów – lekarzy weterynarii, środowiska naukowe historyków medycyny weterynaryjnej i przez czytelników, nie tylko o zainteresowaniach historycznych. W roku bieżącym Włodzimierz Gibasiewicz „za kultywowanie pamięci o lekarzach weterynarii” został uhonorowany przez dr. Jana Stanisława Ciechanowskiego, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, zaszczytnym Medalem „Pro Patria”, który wręczono pisarzowi w murach Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie podczas konferencji naukowej Uniwersytet Woldenberski i jego znaczenie. Włodzimierz Gibasiewicz przedstawił wówczas referat dotyczący Koła Lekarzy Weterynarii w Oflagu II C Woldenberg. Wersja drukowana tego wystąpienia stała się kanwą rozdziału XXXIII omawianej publikacji: Lekarze weterynarii w Oflagu II C Woldenberg i fakty luźno z obozem związane.

 

Książka Okruchy godnego życia technicznie została wydana przez Warszawską Firmę Wydawniczą bardzo starannie. Duże zastrzeżenia budzi jednak jej korekta, a ściślej, dokładny jej brak. Dotyczy to nie tylko literówek czy potknięć stylistycznych, ale również konsekwentnej w książce błędnej pisowni znanej włoskiej miejscowości Loreto (pisanej jako Loretto – ss. 2, 139). Podobny błąd dotyczy Casamassima, miejscowości, gdzie znajdował się polski szpital wojenny, w którym leczył się Tadeusz Paweł Sołga. Tam też znajduje się jego grób. Na stronie 118 miejscowość figuruje błędnie zapisana jako Caramassimo. Kilka istotnych błędów znalazło się też w biogramie Józefa Dowgiałło. Czytamy, iż urodził się w 1985 roku w Wilnie, a studia ukończył w 1919 w Nowoczerkasku?! (s. 211). A pisownia i odmiana słowa „college” na stronie 213 to super językowe łamańce i „cuda”. Fatalna korekta nie umniejsza zasadniczo wartości tej ważnej i potrzebnej książki. Szlachetne imiona jej bohaterów pozostały i po śmierci. Wydawnictwo zaś, jak wieść gminna niesie, niebawem dokona żywota. „Szlachetne” imię jego korektorki (nazwisko litościwie przemilczę) umrze wraz z Warszawską Firmą Wydawniczą. I dobrze.

 

Teresa Zaniewska144